*Kilka miesięcy wcześniej*
- Jeszcze jednego drinka!
Brunetka stała przy barze i tańczyła do puszczanej przez dj'a muzyki. Spora ilość alkoholu przyjemnie szumiała jej w głowie. Klub "Output" był jednym z najnowszych lokali w Nowym Jorku i jednocześnie najlepszym do świętowania 18-stych urodzin Laury Marano. Barman postawił przed pijaną już dziewczyną plastikowy kubek, wypełniony wódką z sokiem ananasowym. Dziewczyna szybko chwyciła naczynie i łapczywie wypiła jego zawartość. Nie wypuszczając go z ręki, ruszyła na parkiet, wzrokiem szukając swojego najlepszego przyjaciela, Rossa. Chwilę później, dziewczyna zapomniała o szukanym przez siebie chłopaku i kontynuowała taniec. Niedługo potem, przyłączyły się do niej, jej najlepsze przyjaciółki, dostarczając jubilatce kolejne porcje alkoholu. Brunetka była kompletnie pijana, jednak nie przeszkadzało jej to w dobrej zabawie - wręcz przeciwnie, alkohol pozwolił jej rozluźnić się i bawić, jak nigdy dotąd. Przez całą imprezę, szeroki uśmiech nie znikał jej z twarzy.
- Nie przesadziłaś trochę?
Roześmiany blondyn patrzył na Laurę z rozbawieniem. Dziewczyna zarzuciła mu ręce na szyje.
- No w ko-ońcu... Szukałam cię wiesz? - wybełkotała z udawanym wyrzutem.
Ross roześmiał się i oparł swoje czoło o jej głowę. Objął dziewczynę w pasie i przycisnął do siebie, po czym zaczął kołysać się w rytm płynącej muzyki.
- Dużo wypiłeś?
- Nie aż tyle co ty - roześmiał się patrząc jej w oczy, a dziewczyna mu zawtórowała. Kilka minut później, brunetka poczuła się słabo. Odchyliła głowę do tyłu trzymając zarzucone na szyi chłopaka ręce. Alkohol dał swoje pierwsze, negatywne oznaki i dziewczyna, której w momencie zakręciło się w głowie, runęła na ziemię. Blondyn szybko ją złapał, tym samym chroniąc przed upadkiem. Oddech dziewczyny przyspieszył, a usta niemal dotykały ust chłopaka. Mieszanina oddechów sprawiła, że przeszły ją dreszcze. Wszystko obok zdawało się być nieważne. Muzyka czy też ludzie tańczący na parkiecie zdawali się poruszać w spowolnionym tempie. Chłopak popatrzył jej głęboko w oczy a chwilę później odgarnął z jej czoła kosmyk niesfornych włosów. Nie zastanawiając się długo, dziewczyna wplotła swoje dłonie w blond włosy przyjaciela i wpiła się w jego usta z pożądaniem. Ross namiętnie oddawał pocałunki, ciągle obejmując Laurę w pasie. Po chwili oderwali się od siebie i zetknęli się czołami. Chłopak spojrzał jej głęboko w oczy. Poczuł, że nie wytrzyma, a alkohol dodał mu odwagi. Złapał dziewczynę za rękę i pociągnął w stronę schodów, prowadzących do klubowych pokoi. Jeden z nich, należał do brunetki. Był wynajęty specjalnie na jej urodziny. Nie namyślali się długo. Jeszcze na korytarzu ich usta ponownie się złączyły. Chwilę później, zatrzasnęli za sobą drzwi.
*Dzień imprezy*
Dwójka dziewiętnastolatków siedziała na wielkiej, marmurowej fontannie. Ross wpatrywał się otępiałym wzrokiem, w płynącą z podświetlanego obiektu wodę. Laura, podciągnęła kolana pod brodę i patrzyła na chłopaka z wyczekiwaniem. Znajdowali się za domem. Nie było tam pijanych, tańczących nastolatków, muzyka była ledwo słyszalna a ogród z tej strony był bardziej zadbany. Po dłuższej chwili, dało się usłyszeć cichy głos chłopaka.
- Ile?
Brunetka popatrzyła na blondyna ze zdziwieniem.
- Co ile?
- Ile już jesteś w Los Angeles.
Laura zawahała się. Po chwili spuściła głowę, i wyszeptała:
- 3 miesiące.
Ross roześmiał się gorzko.
- 3 miesiące.. - powtórzył.
Zapanowała głucha cisza. Dziewczyna skuliła się jeszcze bardziej, jakby chcąc uniknąć dalszych pytań.
- Zamierzałaś mi powiedzieć?
- Nie. Nie wiem. Może kiedyś.. Nie teraz - pokręciła bezradnie głową.
- Dlaczego? - zapytał z wyrzutem w głosie - Dlaczego? Dlaczego mi to zrobiłaś? Przez niemal pół roku po mojej wyprowadzce, drżałem na dźwięk każdej wiadomości, mając nadzieję, że to może od ciebie. Czekałem na jakąkolwiek wiadomość. Nie było dnia, żebym o tobie nie myślał. Dnia.. Godziny - dodał, podnosząc się z miejsca i wyrzucając ręce w górę - Nic dla ciebie nie znaczyłem?
- Ross ale to nie tak! - zaprzeczyła - Przecież doskonale wiesz, że to nie tak..
- Więc jak Lau?
Brunetka wstała i zaczęła chodzić po ogrodzie. Szukała słów, którymi mogłaby wyrazić swoje uczucia, jednak głos uwiązł jej w gardle. Poczuła w nim wielką gulę, która nie pozwalała wydusić jej słowa. Popatrzyła na blondyna z łzami w oczach.
- Czy.. Czy to miało związek z twoją imprezą urodzinową? - zapytał cicho. Brunetka potrząsnęła głową i odwróciła wzrok.
- Byłem w tobie zakochany.
- Byłeś pijany Ross. Tak samo jak ja.
- Tak - potwierdził - Ale wtedy alkohol nie zmienił moich uczuć do ciebie.
Brunetka podniosła wzrok na Rossa, który stanął naprzeciw niej.
- Czułeś... czułeś coś do mnie? - wyszeptała.
- Tak Lau. Czułem.
Blondyn nie musiał powtarzać.. dziewczyna doskonale słyszała wcześniej. Wszystko wydawało się być tak skomplikowane. Wydarzenia z przeszłości, nagle powróciły ze zdwojoną siłą. Uczucia.. czy uczucia wróciły? I jeśli tak, to jakie? Na to pytanie Laura nie znała odpowiedzi. W jej oczach zaszkliły się łzy a oddech stał się coraz płytszy.
- Nie umiałam sobie tego poukładać. Sądziłam, że tak będzie najlepiej.
- Szkoda - rzucił cicho.
- Szkoda - powtórzyła, otępiałym wzrokiem wpatrując się w rozgwieżdżone niebo.
***
- Grease zmarła 4 miesiące temu - Laura zawiesiła głos, na wspomnienie o nieżyjącej ciotce. po chwili jednak kontynuowała swoją opowieść.
- Potem sprawy potoczyły się szybko. Pogrzeb, ogromny spadek po niej i po mamie, sprzedaż mieszkania w Nowym Jorku i przeprowadzka tutaj. Nie potrafiłam tam dalej mieszkać. Wszystko mi ją przypominało. Nam - poprawiła się po chwili.
Dawni przyjaciele siedzieli na ławce, znajdującej się naprzeciwko wielkiej, marmurowej, podświetlanej fontanny.
Dawni przyjaciele siedzieli na ławce, znajdującej się naprzeciwko wielkiej, marmurowej, podświetlanej fontanny.
- Bardzo mi przykro.. Nie wiedziałem - rzucił cicho.
- A skąd miałeś? - Laura uśmiechnęła się smutno.
- Ah tak..
Na chwilę zapadła niezręczna cisza, jednak kilka sekund później Ross dodał:
- Nie mogę uwierzyć, że Grease nie żyje. Była wspaniałą kobietą.
- Tak.. - szepnęła Laura, ocierając łzę spływającą po zaróżowionym policzku - Na kilka miesięcy przed śmiercią ciotki, poznałam Nicholasa. Kiedy postanowiliśmy się przeprowadzić, przeniósł się na tutejszy uniwerek. Jesteśmy razem. I to by było chyba na tyle.
Brunetka skupiła się na sukience, skubiąc jej rąbek. Chwilę później Ross rzucił:
- Tak, wiem.
Dziewczyna podniosła na niego zdumione spojrzenie.
- Kiedy przestałaś się do mnie odzywać, zaniepokoiłem się. Po 3 miesiącach braku odzewu od ciebie, kupiłem bilet i przyleciałem do Nowego Jorku. Pierwsze co zrobiłem, to poszedłem do naszego ulubionego parku. A ty tam byłaś. Z nim.
- Nie podszedłeś?
Tym razem to chłopak spuścił głowę. Pokręcił głową.
- Co miałem ci powiedzieć? Uznałem to za wystarczający dowód, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego.
Brunetka westchnęła ciężko.
- Ross, do cholery dobrze wiesz, że tak nie było.
- Nic nie wiem Laura. Już nic nie wiem.
Dziewczyna oparła głowę na ramieniu chłopaka i szepnęła:
- Dlaczego to wszystko jest tak skomplikowane?
Po chwili dodała:
- Dobrze. Teraz twoja kolej. Powiedz mi, co robiłeś przez te kilka miesięcy.
Chłopak westchnął ciężko.
- Po przeprowadzce nie było łatwo. Owszem, firma się rozwijała. Nawet bardzo dobrze. Po dwóch miesiącach ojciec otworzył kolejną - przerwał i spojrzał w rozgwieżdżone niebo. Po chwili kontynuował.
- Ale w domu.. W domu atmosfera była nie do zniesienia. Mama nadal nie wybaczyła ojcu zdrady sprzed lat. Minęło już od niej mnóstwo czasu. Prawie 19 lat..Bardzo chciała mu wybaczyć, ale nie potrafiła. Ciągle się kłócili, a ja... a ja nie wytrzymałem tego. Zatrudniłem się w firmie ojca i wynająłem swoje mieszkanie. Teraz pracuje w innej kancelarii, ale myślę o otworzeniu czegoś własnego. Nie chcę już nigdy więcej pracować u tego skurwysyna. Zniszczył nam całe życie. Całe, poukładane i szczęśliwe życie - zacisnął zęby.
Brunetka pogłaskała przyjaciela po ramieniu. Spojrzała na niego z troską.
- A co z Rydel, Rikerem, Rocky'm i Rylandem?
- Rydel zamieszkała z Ellingtonem. Ona nienawidzi ojca tak samo jak ja. A reszta została w tym pieprzonym domu, z tą pieprzoną rodzinką. Nie rozumiem ich. Przecież Mark nas zniszczył. Zniszczył kapelę, rodzinę, matkę. Zburzył cały nasz świat. A oni żyją z nim, jak gdyby nigdy nic. Gdyby nie Courtney, nie wiem co bym zrobił. Była moją dziewczyną przez kilka miesięcy, ale nie wyszło. Chyba ciągle myślałem o tobie.
- Rydel zamieszkała z Ellingtonem. Ona nienawidzi ojca tak samo jak ja. A reszta została w tym pieprzonym domu, z tą pieprzoną rodzinką. Nie rozumiem ich. Przecież Mark nas zniszczył. Zniszczył kapelę, rodzinę, matkę. Zburzył cały nasz świat. A oni żyją z nim, jak gdyby nigdy nic. Gdyby nie Courtney, nie wiem co bym zrobił. Była moją dziewczyną przez kilka miesięcy, ale nie wyszło. Chyba ciągle myślałem o tobie.
Brunetka popatrzyła na Rossa ze zdumieniem. Miała ochotę go przytulić, jednak nie wiedziała czy powinna. Ten gest, który dawniej był dla niej tak oczywisty, teraz przychodził jej z niesamowitą trudnością. Dopiero w tamtym momencie, uświadomiła sobie, jak bardzo za nim tęskniła. Gdyby nie stukot obcasów, narastający z każdą sekundą, objęłaby go, nie zważając na konsekwencje. Przeszkodziła jej w tym jednak niewysoka blondynka.
- Dove? - oczy brunetki rozszerzyły się.
- Laura, przepraszam, że wam przeszkadzam, ale musisz to zobaczyć - zdenerwowana dziewczyna patrzyła na przyjaciółkę błagalnym wzrokiem.
- Dove, o co chodzi? - zapytała z lekką paniką w głosie.
- Zauważyłam Nicholasa. Ale.. on nie był sam.
Brunetka posłała przyjacielowi spojrzenie pełne bólu. Potrząsnęła przecząco głową i pobiegła za przyjaciółką, w kierunku z którego dochodziła bębniąca chicho muzyka.
Brunetka posłała przyjacielowi spojrzenie pełne bólu. Potrząsnęła przecząco głową i pobiegła za przyjaciółką, w kierunku z którego dochodziła bębniąca chicho muzyka.
Hej robaczki! W końcu nowy rozdział! Yaaay!
Niestety do kwietnia rozdziały będą pojawiać się.. bardzo nieregularnie. Prosze o trochę zrozumienia - nauki mam po pachy a nawet i więcej. Nie wyrabiam się z codziennymi czynnościami a co dopiero z rozdziałami. Ten pisałam dzisiaj 2 godziny, ale udało się i bardzo się cieszę! Dużo się w nim dzieje i mam nadzieję, że jesteście zadowoleni :D Tylko nie myślcie sobie, że od razu dostaniecie Raure. Co to, to nie :D Możecie jeszcze nie do końca wszystko rozumieć, ale spokojnie, w następnych rozdziałach wszystkiego się dowiecie. Lecę uczyć się do konkursu i oglądać słodkie kłamstewka - ktoś też kocha ten serial tak mocno jak ja?
Buziaki!
Sandra Lynch
Taaak!
OdpowiedzUsuńJest nowy rozdział!
Przyznam, że zaczęłam się już nawet zastanawiać kiedy się pojawi.
No, no CUDNY!
Czekam na następny <3
Buziaczki <3
Świetny blog!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
raura-juststayalive.blogspot.com
zostałaś nominowana do LBA http://anormalgirlrydel.blogspot.com/2016/03/lba.html
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do LBA :)
OdpowiedzUsuńWięcej info u mnie http://hurricane-laura.blogspot.com/2016/03/lba.html